17 września 2009

Ahojky!!!
Niedziela w Wiśle upłynęła niestety bardzo szybko. Konkurs nawet tak na prawdę nie wiem, kiedy się skończył. Całą pierwszą serię przegadałam z małą Mazdą, przerwę robiliśmy sobie tylko wtedy, kiedy na belce startowej pojawiał się czeski skoczek.
Uwielbiam małą Mazdę i bardzo dobrze nam się rozmawia na każdy temat. Hmm oboje byliśmy chorzy także wspomagaliśmy się herbatka, z cateringu dla teamów.. nie wiem kto tą herbatę słodził ale stwierdziliśmy, że przesadził :D… Oczywiście nikt nie postarał się o jakiś chociaż mini catering dla dziennikarzy :((( no ale przeżyłam.



 Ahh czułam się już kiepsko, chyba zaczynała mnie dopadać gorączka, ale starałam się o tym nie myśleć. Wyjęłam aparat i zaczęłam robić zdjęcia. Uwieczniłam dwa austriackie ciacha: Davida Zaunera i Davida Unterbergera, ahh ten drugi jest po prostu śliczny no i taki w ogóle nice, ale ja się trzymam swojego teamu. Janek po swoim skoku mijając mnie i Mazdę stwierdził z wielkim uśmiechem „ups chyba spieprzyłem skok” potem pokazując nam język… hahah to było dobre, plus dla niego.
Tym razem punkty zdobyli czterej Czesi, ponownie najlepszy był Jakub Janda (czyżby zasługa „Krówek”? hahaha), który zajął 9 miejsce. 14 był Borek, 17- Maturyn a 18 – Tonda.


Muszę przyznać, że całkiem dobre rezultaty aczkolwiek Honza miałby być troszkę wyżej, ale to w Zakopanem:)))). Teraz, kiedy jego skoki są już dużo lepsze jestem przekonana, że i wyniki przyjdą. Po drugim skoku umówiłam się z Honzou, że jak się przebierze jeszcze chwilkę pogadamy, szkoda, że Czesi znowu pojechali do domu bezpośrednio po konkursie… ale to co udało mi się z nimi podczas tego wyjazdu przeżyć było super i w zupełności mi starczyło :)))). Wracając do rozmowy, przeanalizowaliśmy jeszcze parę rzeczy i czegoś ciekawego się dowiedziałam, ale to zostawiam tylko dla siebie.


Wspaniałe jest to, że teraz, kiedy myślałam, że skoki już nie są dla mnie, że już mnie w ogóle nie bawią, że powinnam kończyć okazało się, że problem nie jest w dyscyplinie tylko w tym, że np na zawodach w Zakopanem brakowało mi moich ukochanych zawodników tj: Borka i Honzu. Z nimi skoki dalej są super, najlepszym dowodem na to niech będzie fakt, iż w momencie, gdy na belce startowej siadał któryś z nich leciałam jak głupia na skocznie, zaciskałam mocno kciuki i następnie albo się cieszyłam albo byłam smutna. Prawidłowa reakcja, której już myślałam, że się oduczyłam. Po 15 minutach do naszej rozmawiającej dwójki dołączyli jeszcze Borek, jego tata, Tonda no i później już cały team stał przy wiśniowym busie. Mieliśmy zrobić sobie tą wspólną fotkę, wykonanie zaoferował tata Borka hahah oczywiście z tym też był niezły ubaw, gdyż Pan Sedlak miał problem z naciśnięciem przycisku, pierwsze dwie fotki nie wyszły i wszyscy musieli się ustawiać jeszcze raz :D. Tym razem fotka już wyszła, ale ucięto Honzu a tak przecież być nie mogło…


Darowałam już sobie wspólne foto i wymyśliliśmy, że skoro brakuje tam tylko Honzika powinnam mieć jeszcze zdjęcie z nim i tak też się stało.


Dodatkowo jako bonus :D poszła jeszcze fotka z Honzou i z Borkiem czyli ja i moi nej, nej skokani:)))) parada. Byłam mega happy, ponieważ fotki wyszły bardzo fajnie. Chłopcy zaproponowali, żebym jechała jeszcze z nimi na obiad, ale ja czułam się już tak fatalnie, że marzyłam tylko o łóżku i gorącej herbacie z cytryną. Pożegnaliśmy się, zatem i powiedziałam im ok, do zobaczenia gdzieś w Zakopanem wszyscy jednym głosem poprawili mnie, że neeeee „Anio vidíme se v Lbc na MČR” hahah no tak jak zwykle zapomniałam, że wybieram się na MČR na końcu września. Odpowiedziałam, że jeszcze nie jestem pewna czy tam pojadę ale Honza stwierdził eee bez ciebie nie skaczemy :D hahah także chyba nie mam wyjścia.


Puchar kontynentalny w Wiśle po prostu neměl chybu, nie mogłam przypuszczać, że będzie tak super. Strasznie się cieszę, że tam pojechałam i przekonałam się, że Czesi są super i, że naprawdę mnie lubią.
No i, że mój czeski nie jest taki tragiczny ;)))). Dobre wnioski :)))).
Kluci moc vám děkuju, jste nejlepší!!!!
Hahaha jeszcze o czymś muszę wspomnieć, największą furorę w Wiśle zrobiła moja torba z czeską flagą… no ale tutaj nie ma się w sumie czemu dziwić, przecież jest piękna.
Po tym jak Czesi odjechali dla mnie wszystko się skończyło, razem z dziewczynami postałyśmy jeszcze chwilę z aparatami, zrobiłyśmy kilka fotek no i zebrałyśmy się na przystanek. Po drodze spotkałyśmy Heya geja no i leśne skrzaty ;D. Leśne skrzaty były dziwne… te stroje i to zachowanie OMG…Marsjanie atakują!!!!
Przyjechał autobus i właśnie w tym momencie dopadło mnie coś w stylu „jest mi przykro” to już koniec… koniec spotkań z Czechami, koniec pobytu w tym cudownym miejscu. Ahh nie ukrywam, że nie lubię pożegnań, szczególnie, jeśli gdzieś czuję się tak dobrze jak tam. Szkoda, że to co fajne tak szybko przemija ;((. Kiedy już dotarłyśmy do centrum, nie będę mówiła, że z mojej winy przejechałyśmy o jeden przystanek za daleko (a jeden przystanek w Wiśle to jakieś 4 km ;D) i musiałyśmy łapać autobus w przeciwnym kierunku, ale jak byłyśmy już na ul: Olimpijskiej stawiłyśmy się jeszcze na pizzy. Była ogromnie duża ;) no i smaczna. Potem to już tylko spędzanie czasu w apartamencie… wieczorem dziewczyny poszły na disco a ja pod prysznic i do łóżeczka abym następnego dnia jakoś w miarę nadawała się do jazdy.
No nic podsumowując w Wiśle spędziłam 4 cudowne dni, w fantastycznym apartamencie w doborowym towarzystwie, uczestniczyłam w koncercie „Feela” no i świetnie bawiłam się z Czechami. Urodziny były jednymi z najlepszych w moim życiu.
Teraz szykuję się na dobrą zabawę na Mistrzostwach Czech, ale mój pierwszy cel to całkowicie się wyleczyć, bo choroba, która się przyplątała jest jakaś dziwna i bardzo mnie osłabiła.


Niewątpliwie był to dla mnie czeski wyjazd.
Srdečně zdravím
Ančik

6 komentarzy:

  1. I oby takich wyjazdów jak najwięcej :) A teraz się kuruj, bo mi sprzedałaś zarazki :P
    Socze :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super że Ci sie udał wyjazd :) cieszę się z tego bardzo hihi :D a tam na jednej focie jest Radek czy ja juz mam zwidy :P haha :D jak ja go dawno nie widziałam hehehe :P
    no i tak własnie te MCR sa za tydzień, jo? :)
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dokładnie Socze oby takich wyjazdów jak najwięcej :) i w takim składzie Czech team poproszę :).. Hehehe no chyba pozarażałam wszystkich :(... Sorry people, ale to faktycznie jakiś okropny syf bo dziwnie się czuję :(.
    Hehehe Juli, jeden z najlepszych wyjazdów :) heheh ano ano nie mylisz się t Zidas haha, który pełni teraz rolę trenera Becka :D... hahahah uwielbiam go!. MCR jest dokładnie 30 także za około 2 tygodnie :) wybierasz się?.
    Cauves :*

    OdpowiedzUsuń
  4. haha no własnie jak sie dowiedziałam że on bedzie trenerem to najpierw umarłam a potem sie nawet cieszyłam haha :D
    nie tak tylko pytam z ciekawości :) 30go mam rozpoczecie roku :( az mi sie odechciewa normlanie :|

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie nie zaraziłaś :D tylko mi gardło szwankuje ale to już od całkiem innych czynników jest zależne.
    Wyjazd był na prawdę świetny, i szkoda że nie mogę pojechać na Mistrzostwa Czech bo chętnie już znowu bym się gdzieś wyrwała.
    A co to za skakajce na fotkach? Bo wiesz... do mnie plotki doszły że to Jadna i Panda, i że musiałaś ich na kolanach błagać o to foto! :) Czy to prawda? :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesion co ty bredzisz, to było, że łapała ich za kolana żeby nie uciekali, a oni żeby się kontuzji nie nabawić, to na odczepnego sobie zdjęcie z nią zrobili!

    OdpowiedzUsuń