11 marca 2011

Ania w "Jaka to melodia".

Ahoj,
ostatnio w moim życiu dzieje się wiele dziwnych rzeczy. Od chorych niedomówień, poprzez niesamowite niespodzianki aż po występ w programie "Jaka to melodia". O tym ostatnim chciałam napisać. Zatem od początku....

Wszystko zaczęło się w minioną środę wtedy też zadzwoniła do mnie Ola (osoba zajmująca się rekrutacją uczestników do "Jaka to melodia")z zapytaniem czy nie wzięłabym udziału w nagraniu specjalnego wydania programu poświęconego Adamowi Małyszowi.
Przecierałam oczy ze zdumienia jednocześnie zastanawiając się skąd oni po tylu latach (ostatni raz w JTM byłam jakieś 5 lat temu) wzięli mój numer. Ani się do nich nie odzywałam ani nie poszłam na casting hmmm :O.Okazało się, że przeszukali wiele segregatorów w archiwum wiedząc tylko tyle, że mam na imię Ania i, że podczas ostatniego nagrania opowiadałam bardzo dużo o skokach narciarskich. Po kilku dniach udało się znaleźć mój kwestionariusz stąd też telefon.
Początkowo chciałam odmówić w związku z zapaleniem krtani jakie mi doskwierało i uniemożliwiało mówienia ale pomyślałam, że do soboty (5.03 - termin nagrania) powinno mi przejść.
Czego się nie robi dla Adama, który w tak znaczący sposób wpłynął na moje życie. Generalnie był to świetny sposób aby publicznie podziękować MISTRZOWI i zakończyć tę wielką część mojego życia (ponad 12 lat) zwaną miłość do skoków narciarskich. Muszę dodać najlepszy czas jakiego do tej pory doświadczyłam.....
Czas beztroski, uśmiechu, pierwszych miłości, nowych znajomości, przyjaźni itd.....Dokładnie tak!!!, wszystko to zawdzięczam Adamowi Małyszowi. Za co jestem i będę mu wdzięczna do końca życia. Smutno, że podjął decyzję o zakończeniu kariery. Wraz z nim odchodzi kawałek, spory kawałek mnie. Pozostają tylko wspomnienia i zdjęcia. Ale przynajmniej tego co przeżyłam nikt, nigdy mi nie zabierze.
Wracając do "Jaka to melodia". Zgodziłam się i pojechałam w sobotę do telewizji.
Kazano mi być na 12:30 jak się okazało niepotrzebnie ponieważ samo nagranie rozpoczęło się o godzinie 17:00. W związku z tym, że przed nami swój odcinek nagrywali artyści a raczej "artyści": Zbigniew Zamachowski, Wojciech Malajkat i Katarzyna Piasecka. Takich apatycznych i snobistycznych ludzi już dano nie widziałam. W ogóle nie wypominam Zamachowskiemu spóźnienia, przez które siedziałam bezczynnie w bufecie starając się konwersować z rywalami (Łukaszem i Robertem). Skoro już o konkurentach mowa, wybrali młodych, sympatycznych ludzi aczkolwiek co akurat dla mnie nie było zbyt pomyślnym prognostykiem świetnych graczy. Obaj wygrali już kilka odcinków łącznie z finałami miesiąca. Patrząc na aktualną moją wiedzę muzyczną, która teraz nie jest zbyt rozległa (np w porównaniu do mojego poprzedniego występu, gdzie udało mi się wygrać prawie 1900 zł). Ostatnimi czasy inne rzeczy pochłaniały moją uwagę historia, polityka, literatura i muzyka ale na pewno nie taka serwowana w JTM. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że twórcy programu nie decydują się na puszczanie Linkin Park, Metallicy, Red Hot Chili Peppers o New Politics już nawet nie wspominam, a król Michael Jackson jest bardzo rzadko.
Odpadałam zatem w przedbiegach ale to nie popsuło mi dobrego humoru i chęci edukacji zgromadzonych w studio ludzi w tematyce skoków narciarskich. Nieskromnie mówiąc moja wiedza rozłożyła ich na łopatki co w związku z tym, że jestem dziewczyną jest wręcz niebywałe. Chłopcy kompletnie nic nie wiedzieli o skokach i trzeba było im na poczekaniu wymyślać historyjki dotyczące ich powiązań z Adamem Małyszem. Było przy tym oczywiście wiele śmiechu.


Zabawę przerwali nam Panowie, którzy mieli nakręcić z nami krótkie filmiki zza kulis. Ja poszłam na drugi ogień opowiadając i demonstrując na korytarzu na czym polega poprawny skok i jak powinien wyglądać ten najwyżej oceniany. Wyglądało to komicznie. Z boku stał Robert Janowski (prowadzący program) przypatrując się temu co tam wydziwiam jednocześnie bijąc brawa :D.
Po 15 minutach kręcenia udałam się do charakteryzatorni, gdzie zaczęto malować mi oczy. W między czasie, ktoś wpadł na pomysł, by namalować nam na twarzach biało - czerwone flagi aby bardziej oddać nastrój sportowy.


Zaproponowałam czy mogę mieć na twarzy biało - czerwone serduszko. Wyrażono zgodę i Pani makijażystka stworzyła wspomniane dzieło :D. Wyglądało całkiem fajnie a po ozdobieniu brokatem nawet świetnie. Następnie jeszcze poprawiono mi fryzurę i zaczęły się kolejne krótkie wywiady. Po wszystkich przygotowaniach nastąpiła przerwa obiadowa, którą wykorzystałam na obejrzenie kilku skoków z konkursu drużynowego na dużej skoczni na Mistrzostwach Świata w Oslo. Trudno w to uwierzyć ale w bufecie pojawiłam się akurat w tym momencie gdy na belce startowej zasiadał Jan Matura :). Jakże byłam szczęśliwa, że udało mi się Go zobaczyć.


Około godziny 17:00 nareszcie zaproszono nas do studia. Podpięto nam mikrofony i zaczęło się nagranie. Niestety pomimo tego, że był to odcinek poświęcony Adamowi Małyszowi, żadne piosenki związane z tematem się nie pojawiły. Muszę przyznać, że trochę nie rozumiem logiki i po prostu byłam rozczarowana. Jaki problem było dać piosenki typu: "We are the champions", "Biała armia", "Bohema", "We are need another hero" itd. No cóż pozostawiam bez komentarza.
Tak jak przypuszczałam (zresztą nie mogło być inaczej również z innych względów) odpadłam w drugiej rundzie. Rywale byli bezkonkurencyjni i walczyli ze sobą i z czasem. Ja jednak zrobiłam to po co przyszłam na Woronicza. Zaprezentowałam swoją wiedzę, i podziękowałam MISTRZOWI. Dodatkowo zarobiłam 280 zł a w zasadzie 300 zł, nawiązałam nowe znajomości i przywiozłam do domu sławny kuferek. Finał wygrał Robert ale tym razem nie chodziło o pieniądze a o dobrą zabawę. Po wyłączeniu kamer przyszła do nas Pani reżyser i ze łzami w oczach przyznała, że już dawno nie było tak ciekawego i sympatycznego odcinka. Dodatkowo rozpływała się na tym jaka to jestem fajna i jak pięknie mówiłam o skokach i Adamie Małyszu. Zdradziła też, że to ona mnie pamiętała i bardzo chciała ściągnąć do tego wydania odcinka. Gratuluję cierpliwości. Szukano informacji o mnie podobno kilkanaście dni :D.


Podsumowując zabawa była genialna a i moja samoocena znacząco wzrosła co było mi potrzebne, szczególnie w tym trudnym dla mnie okresie.
Do "Jaka to melodia" jeszcze wrócę.... muszę się tylko podszkolić i przypomnieć sobie to wszystko co jeszcze kilka lat temu dobrze wiedziałam. Wtedy też poszaleję i zmasakruję rywali. Może znowu trafię na Łukasza :P.

To tyle na dzisiaj, dziękuję Kasi i Michałowi za towarzystwo:), a Łukaszowi i Robertowi za zdrową rywalizację i dobrą zabawę.

Zdravím Vás!


Ančík


PS: Gdyby ktoś chciał zobaczyć w tv opisany odcinek.  Emisja odbędzie się 26.03.2011 najprawdopodobniej o godzinie 18:30.