10 czerwca 2013

A po nocy przychodzi dzień a po burzy spokój...

Ahoj,
po kilku ciężkich dniach jakie miałam w poprzednim tygodniu wszystko powoli wraca do normy. Ponownie się uśmiecham, myślę o pozytywnych rzeczach i cieszę się tym, że nadal jestem w Czechach. Ahh tak bardzo nie chcę wracać do Polski. Ostatnie miesiące dobitnie pokazały mi, że moje miejsce jest w Czechach, że powinnam zostać w Pradze.

Skoro o Pradze mowa, to miasto zbiera się po powodzi jaka nawiedziła nas tydzień temu. Ja również chcąc wyrazić moją wdzieczność za wszystko co dobrego mnie w tym mieście spotkało zgłosiłam się do sprzątania ZOO. To zupełnie inny wymiar wolontariatu. Ciężka praca w miejsce sportowych przyjemnościa ale to poczucie, że robi się coś dobrego, że pomaga się ludziom i zwierzętom jest tego poświęcenia warte.
Część praskiego ZOO wygląda naprawdę strasznie, cały czas jest tam woda i ogromne ilości błota, ale wierzę w to, że dzięki tysiącom wolontariuszy, którzy zgłosili się do pomocy przy sprzątaniu wszystko szybko wróci do normy. Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem czeskiej solidarności...



foto: ZOO Praha

Tak to wszystko wyglądało przed rozpoczęciem prac. Teraz na szczęście jest już dużo lepiej...
Aby zamknąć temat powodzi to było to coś przerażającego. Ja co prawda mieszkam na górze więc tutaj woda nie dotarła ale w poniedziałek jadąc do pracy widziałam jak podniósł się poziom Vltavy... Z okna tramwaju patrzyłam też jak pęka wał wykonany z worków z piasku i jak woda wylewa się na ulicę. Już dawno nie byłam tak zdenerwowana...

Nadchodzące dni będą obfitowały w wiele wydarzeń zawodowo - rozrywkowych. Oprócz spotkań z fajną osobą, którą niedawno poznałam :) czeka mnie kilka koncertów, festiwal i meetingi dotyczące sportowego projektu nad którym od kilku miesięcy pracuję wspólnie z moim szefem. 
Ahh jestem strasznie pozytywnie nastawiona... mam nadzieję, że wszystko wyjdzie tak jak sobie tego życzę. 

Wywiad się tworzy, muzyka pomaga... a skoro o muzyce mowa to wrzucę kawałek, który motywuje mnie każdego dnia do wyjścia z domu...
Oczywiście... genialna czeska grupa Sunshine i piosenka "Keith Avenue 9 PM" < < < Polecam!


Ważnym wydarzeniem ostatnich dni jest również info o tym, że wygrałam główną nagrodę w jednym z internetowych konkursów. Dwa miesiące temu napisałam dziwaczną rymowankę na temat dezedorantów Lady Speed Stick. W sumie to szybko o tym zapomniałam ale w piątek otrzymałam maila z informacją, że zajęłam pierwsze miejsce i otrzymuję bon na kwotę 1000 zł na zakupy ubrań w sklepie answear.com.... Hmm super, ponieważ nareszcie będę mogła sobie kupić różowo - żółte Vansy,  które od jakiegoś czasu bardzo mi się podobają :) i jeszcze coś dorzucę. 
Szczerze mówiąc a właściwie pisząc nie wierzyłam w to, że w takich konkursach faktycznie można coś wygrać. Myślałam, że większość jest ustawiona a tu proszę takie przyjemne zaskoczenie. 

Podsumowując po okropnych wydarzeniach zeszłego tygodnia teraz otrzymuję rekompensatę w postaci samych dobrych wiadomości.. Cóż takie jest życie, najpierw dostajesz potężnego kopa w tyłek żeby za chwilę wszystko szło jak po maśle...

"A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój..."

Anicka