8 września 2012

III Memoriał Kamili Skolimowskiej - podsumowanie


Ahoj,
przyszedł czas na podsumowanie Memoriału...
Te trzy fantastyczne dni wspaniale wpłynęły na mój aktualny nastrój. Od 18 sierpnia uśmiech nie znika z mej twarzy i jestem jakaś taka zmotywowana do różnorakiego działania.

Na poczatku warto wspomnieć, że Memoriał (już trzeci) jest organizowany przez Fundację Kamili Skolimowskiej założnej przez rodziców i przyjaciół Kamili. Głównym celem organizatorów jest złożenie hołdu nieodżałowanej Mistrzyni Olimpijskiej z Sydney w rzucie młotem Kamili Skolimowskiej, która zmarła trzy lata temu podczas zgrupowania w Portugalii. Przyczyną śmierci był zator tętnicy płucnej. Kamila miała zaledwie 26 lat...
Osobiście do tej pory ciężko jest mi uwierzyć, że tej przesympatycznej dziewczyny nie ma już z nami...
Mimo wszystko cieszę się, że przez ten Memoriał ma się wrażenie, że cały czas jest gdzieś blisko, że Jej dokonania zarówno te sportowe jak i te pozasportowe nie poszły na marne, że są ludzie którzy propagują i będą propagować idee Jej bliskie.
To niezwykły zaszczyt móc uczestniczyć w tej misji, i dorzucić do tej pięknej inicjatywy swoje dwa grosze...


źródło: sfd.pl

Cieszę się, że mogłam pracować z częścią "mojej ekipy" i, że przydzielono mi przywiezienie z lotniska Czechów a przede wszystkim Steve Lewisa, z którym przecież złapałam wspólny język :)

A propos Steve to tak mu się spodobały fotki, które mu zrobiłam, że opublikował je na swoim oficjalnym profilu na fb, stronie internetowej oraz twitterze :)


Praca w Marriocie, dobre jedzenie, świetny humor oraz fajne znajomości to wielkie korzyści tego wolontariatu. Warto wspomnieć też, że poznałam Anitę Włodarczyk i nawet z Nią rozmawiałam i nie była to rozmowa o sporcie ;). Ten fakt jakoś tak najbardziej mnie ucieszył nie licząc oczywiście Steve :D.... Dodatkowo długi, pasjonujący dialog z Panem trenerem i wymiana informacji na temat zespołu Queen :)

Wielkie dzięki dla Marcina, który dał nam szansę i dla całego zarządu Fundacji za zaufanie jakim nas obdarzyli :)....
Mam nadzieję, że w przyszłym roku też będę miała szansę pomagać przy organizacji a do tego czasu mam kilka fajnych pomysłów na zdobycie sportowych giftów na licytacje dla Fundacji. Oby wszystko się udało ponieważ bardzo chciałabym i w taki sposób pomóc dzieciakom czekającym na operację.

***********************************************************************

A tym czasem przybyłam do Pragi... nie wszystko w związku z EVS jest tak jak miało być ale liczę, że z czasem się rozkręci. Póki co mam fajny pokój w bardzo spokojnej okolicy. Wszystko pod ręką sklepy, apteka, restauracje. Jest i kino :) także z pewnością nudzić się nie będę. Mam też świetną trasę biegową i cudowny widok z okna :) (szczególnie nocą).... Dom znajduje się na górce więc widzę pół Pragi. Jestem pełna optymizmu i wierzę, że szybko się zaaklimatyzuję.

Także Ahoj Prago :)


wspomniany widok z mojego okna :)

Anci


4 września 2012

Euro - American Chellange (futbol amerykański)


Ahoj,
zanim przejdę do podsumowania III Memoriału Kamili Skolimowskiej muszę napisać kilka słów o tym co działo się na Stadionie Narodowym w sobotę 1. września. Otóż dzięki staraniom naszego klubu Warsaw Eagles doszło do meczu futbolu amerykańskiego na najwyższym poziomie. Na przeciwko siebie stanęły drużyny Europy i Ameryki. W drużynie Europy grało kilku Polaków w tym czterech z WE.

Dla mnie osobiście był to bardzo długi dzień ponieważ na stadionie musiałam pojawić się już o godzinie 8:00 rano a opuściłam go jakoś po godzinie 20:00. Mimo wszystko zdecydowanie było warto. Te emocje, najlepsza ekipa, sympatyczni wolontariusze, uroczy zawodnicy oraz moje "depozytowe" dziewczyny sprawiły, że nie odczuwałam zmęczenia :) a uśmiech nie schodził mi z buzi.
Eeee troszkę sobie ponarzekałam ale nie byłabym sobą gdybym tego nie zrobiła... :P
Tym razem byłam liderką grupy odpowiedzialnej za depozyty: zwykły oraz wózkowy. Rano kiedy stadion był jeszcze całkowicie pusty poznawaliśmy jego kuluary poszukując pomieszczenia na pokój mamy i dziecka. Łatwo nie było go znaleźć ale dzięki temu natrafiłam na przeróżne ciemne zaułki Stadionu Narodowego. Jest tam jedno calkiem sympatyczne pomieszczenie w którym chętnie zorganizowałbym wielką imprezę :).
Około godziny 10:00 wszyscy liderzy mieli szkolenie dla stewardów... wynudziłam się jak nigdy:/:/:/ ale cóż zrobić mus to mus...
Potem było już tylko lepiej... fajne dziewczyny w mojej grupie, inteligentne rozmowy i rysowanie misia :).... Ha ha ha i Pani Campbell była z nami :)


część najlepszej ekipy :)

Prawie zapomniałam wspomnieć, że tym razem mieliśmy naprawdę świetne koszulki. Niezmiernie się cieszę, że organizatorzy zdecydowali się na kolor czerwony i logo naszych kochanych Eagelsów na piersiach :)
Kolejna fantastyczna rzcz, jaką zabiorę do Czech i z dumą będę paradowała po Pradze z warszawskimi orłami, które to na dobre zagościły w moim sercu.
Biegając pomiędzy murawą, pokojem wolontariuszy a depozytami i szpanując krótkofalówką :D znalazłam chwilę na pogawędkę z Kasią i spółką przy udkach z kurczaka i podpiekanych ziemniakach :D.
 Według mnie największym niewypałem oprócz zachowania jednej osoby był występ rozkapryszonej Patricii Kazadi. Co też Ona zrobiła z piosenkami wielkiej grupy Queen???. Masakra po prostu masakra ale trzeba przyznać, że włosy ma wygolone bezbłędnie. I love it :).

Pod koniec czwartej kwarty znalazlam się na murawie gdzie razem z Pawłem i Kamilem oddelegowano nas do pilnowania dziennikarzy i fotoreporterów.  Było sympatycznie i to chyba najprzyjemniejsza część całego Euro - American Challenge :)... Obserwowanie radości zwycięzców z tak bliskiej odległości świetna sprawa :).


Po meczu, który zakończył się wynikiem 34 : 7 dla drużyny Amerykańskiej na środku murawy odbyło się uroczyste wręczenie nagród oraz szampańska celebracja. Nie ukrywam, że w obu drużynach grało wielu egzotycznych i przystojnych zawodników... Zdecydowanie było na kim oko zawiesić.

Już przed meczem zlokalizowałam na jednej z amerykańskich koszulek czesko brzmiące nazwisko "Vacha".... postanowiłam zatem po meczu zapytać czy moje przypuszczenia są prawdziwe.
Kiedy wykonałam już swoje obowiązki podeszłam do Dereka (bo tak miał na imię) i nieśmiało rozpoczęłam rozmowę. Okazało się, że Jego dziadek pochodził z Czech ale połowę swojego życia spędził w Ohio. Także rodzice Dereka oraz On sam już niestety po czesku nie mówili :(.... Fajnie nam sie rozmawiało i muszę przyznać, że to bardzo ale to bardzo sympatyczny chłopak z którym jak sam napisał na facebooku mam pozostać w kontakcie :).... mam nadzieję, że tak właśnie będzie. Ha ha ha nie ma co ja to wszędzie znajdę jakieś czeskie akcenty a Dereka nazwałam "prawie Czechem" :)
Była to częściowa rekompensata braku zawodników czeskich... Nie rozumiem czemu nie zdecydowali się Oni wziąć udziału w takim fajnym przedsięwzięciu tym bardziej, że w Czechach również jest kilka drużyn futbolowych reprezentujących całkiem niezły poziom gry.... no cóż....


Derek Vacha

Oprócz Dereka, który stał się moim ulubionym zawodnikiem swoim poczuciem humoru zaimponował mi (MVP) meczu Clarence Anderson.
Generalnie odnoszę wrażenie, że wszyscy Amerykanie to mega sympatyczni, otwarci i cieszący się grą chłopcy. Na boisku widać było ogromną pasję i zaangażowanie. Prawie takie jak u ludzi w czerwonych koszulkach rozlokowanych za liniami boiska i na trybunach:)


Clarence Anderson

Warto również odnotować, że futbol amerykański staje się w Polsce coraz bardziej popularnym sportem. Tym razem na Stadion Narodowy dotarło ponad 25 tys. ludzi :).
Fantastycznie, że nareszcie mamy bezpieczny sport na który można zabrać dzieciaki w każdym wieku a sam mecz poprzedza pełno atrakcji dla maluchów :) Atmosfera iście piknikowa :)



Po ogarnięciu rzeczy na stadionie całą liderską grupą udaliśmy się na epickie after party do Challenge Sportbaru gdzie było po prostu wszystko tańce,  doborowe towarzystwo, jedzonko i trunki.... zabrakło tylko piosenki "Buona Sera Seniorina" (tak Kasiu pamiętam, że mi jej nie zamówiłaś :P) ale jakoś przeżyłam.... Do domu dotarłam powiedzmy krótko późno, zbyt późno :)

Podsumowując Euro - American Challenge dostarczyło mi naprawdę dużo wrażeń i cieszę się, że przesunęłam mój wyjazd do Pragi o kilka dni. Dziękuję mojej ekipie, która jest po prostu najlepsza (szczególnie Kasi S, która mnie w to wszystko wciągnęła, Kasi B, że mnie przyjęła, Pawełkowi i Dorotce :)), szefostwu Warsaw Eagles za cały wspaniały sezon i za przyjęcie mnie do tej wielkiej futbolowej rodziny, koleżankom i kolegom wolontariuszom z którymi świetnie się bawiłam zarówno na Obrońców Tobruku jak i w innych miejscach.... To był dla mnie świetny czas pełen emocji i dobrego humoru :) jeszcze raz wielkie dzięki...

WAAAAAAAARSAW EAAAAAAAAGLES !!!! :)

Anci