17 lipca 2012

Futbol Amerykański, Super Finał - coś zupełnie innego

Ahoj,
wczoraj na stadionie narodowym w Warszawie odbył się finał Polskiej Ligi Futbolu Amerykańskiego. Oczywiście nie mogło mnie tam zabraknąć. A więc jako wolontariuszka starałam się mieć skromny wkład w to wielkie przedsięwzięcie:).

Warto dodać, że przez cały sezon pracowałam również jako wolontariuszka dla jednego z finalistów tzn. warszawskiej drużyny f.a "Warsaw Eagles". Te kilka miesiecy uważam za jeden z ciekawszych okresów w moim dotychczasowym życiu. Przede wszystkim dlatego, że poznałam fantastycznych ludzi (Kasie x 2, Dorotę czy Pawła) z którymi stworzyliśmy bardzo ale to bardzo fajną i roześmianą grupę :)

Dodatkowo zapoznanałam się z tą do niedawna dla mnie jeszcze egzotyczną dyscypliną sportu. Wstyd przyznać, że do marca nie miałam pojęcia, że ktokolwiek w naszym kraju gra w f.a i, że od kilku lat prężnie działa tu liga. A jednak! hmm nie uwierzycie ilu ludzi interesuje się tym sportem... Wczoraj na narodowym pojawiło się ponad 23 tys. kibiców a atmosfera była naprawdę niesamowita. Do tej pory takie obrazki widziałam tylko w tv kiedy w informacjach sportowych wspominano o NFL.
Cały sezon Warszawskie Orły grały na małym boisku na Bemowie wczorajszy mecz to pierwszy mecz f.a na tak wielkim obiekcie. Nie ma to tamto namiastka Stanów Zjednoczonych w Polsce.

Podczas finału pracowałam jako lider grupy animacyjnej. Śmigałam po całym stadionie i obserwowałam swoich wolontariuszy słuchając poleceń organizatorów. To dobre stanowisko do bycia dosłownie wszędzie od szatni, tunelu, sektora dla VIP-ów na murawie kończąc. Super sprawa :)
Nie wspominam o tym, że moje nogi dotkliwie odczuły rozmiary stadionu narodowego ale to namniej istotne :P.



Zostaną przecież niesamowite wspomnienia, kolejna koszulka do kolekcji oraz nowe doświadczenia. No i kawałek murawy, którą sobie przywłaszczyłam. Hmm nie moglam się powstrzymać przecież to po niej podczas EURO biegali czescy piłkarze z Vaskiem Pilarem, Petrem Jirackiem i Petrem Cechem na czele :)

Jeśli chodzi o sam mecz to niestety drużyna moich kochanych Orłów przegrała. Samo spotkanie było jednak niesamowicie emocjonujące i wyrównane. Widać, że chłopcy obu drużyn (warto podkreślić, że w większości amatorzy) w grę włożyli całe swoje serca. Ostatecznie Jastrzębie z Gdyni pokonały Orłów z Warszawy 52:37 i tym samym zdobyli swój pierwszy tytuł mistrzów ligi. Jak zwykle na meczach f.a na trybunach panowała fantastyczna i rodzinna atmosfera. Nie często zdarza się, żeby w jednym spotkaniu padło aż 13 przyłożeń (Touchdown) czyli zagrań za które drużyna otrzymuje największą liczbę punktów bo aż 6.




Ciężko jest oderwać wzrok od w większości rosłych, dobrze zbudowanych Panów ocierających się o siebie i spektakularnie zderzających się kaskami. Co tu dużo mówić czy też pisać w tym sporcie walka trwa przez całe spotkanie.
Koleżanki często pytają mnie czy w tym sporcie można spotkać jakichś przystojnych zawodników. Hmm zawsze odpowiadam w ten sam sposób - Jasne i to ilu :)
A, żeby to udowodnić pod spodem umieszczam zdjęcia moim zdaniem najprzystojniejszych zawodników finału. W przewadze oczywiście zawodnicy Warsaw Eagles :)


Tim Cummins (Warsaw Eagles) 


Mateusz Adamczewski (Warsaw Eagles)


Jakub Fabich (Seahawks Gdynia)


Paweł Fabich (Seahawks Gdynia)

Za najbardziej uroczego zawodnika meczu wspólnie z Klaudią uznałyśmy kopacza Orłów Bretta Peddicorda, którego przezwałyśmy amerykańskim V :)


Brett Peddicord (Warsaw Eagles)

To zdjęcia tylko kilku przystojnych futbolistów jest ich zdecydowanie więcej...hmm kolejny powód, żeby wybrać się w następnym sezonie choćby na jednen mecz . Tylko uprzedzam wciąga :).

Zamykając temat Finału dziękuję Kasi Staszczyk (za wszystko), Klaudii za przemiłe towarzystwo, niesamowite fotki oraz V & V :) a Orłom za cały sezon niesamowitych emocji i przeżyć. Następny sezon należy do Was!

Anci