23 czerwca 2012

Koniec Euro dla Czechów

Ahoj, 
ćwierćfinałową rywalizację reprezentacji Czech (którą chyba po pewnych wydarzeniach mam prawo nazywać swoją) z Portugalią śledziłam bezpośrednio ze Stadionu Narodowego. No cóż nie mogłam sobie pozwolić by ominęło mnie takie wydarzenie. Śmieję się nawet, że Czesi chyba specjalnie dla mnie znalezli się w tym ćwierćfinale. Było to zdecydowanie lepsze niż planowany wyjazd do Wrocławia na wolontariat. Nie dość, że chłopcy wyszli z grupy, przyjechali do Warszawy to jeszcze mogłam się z Nimi spotkać i obejrzeć mecz :). Trzeba przyznać, że nieźle się to wszystko poukładało. Pierwszy raz (i pewnie ostatni) w Warszawie pojawiło się tylu Czechów (i nie mam na myśli drużyny) a  świetnych kibiców. Gdzie nie spojrzeć mijałam grupki fanousku odzianych w niebiesko - biało - czerwone barwy. Trzeba przyznać, że to bardzo przyjemny widok :)...
Tym razem nie podejmę się pełnej analizy meczu, i wcale nie dlatego, że Czesi go przegrali a dlatego, że zupełnie inaczej ogląda się mecz w telewizji a zupełnie inaczej na żywo. Spróbuję jednak opisać najważniejsze akcje, skład i ustawienie czeskiej drużyny o tym jednak na koniec ponieważ cała otoczka tego ćwierćfinału była bynajmniej dla mnie zdecydowanie ciekawsza.
To co najfajniejsze rozpoczęło się w środę po południu. Właśnie wtedy do Warszawy a ściślej do samego jej centrum przyjechał autokar z czeską reprezentacją. Długo się nie zastanawiając udałam się pod hotel Grand, w którym chłopcy mieli się zatrzymać. Hmm wyrosłam już ze stania pod hotelem ale bardzo chciałam zabaczyć Vaska Pilara i jeszcze kilku zawodników.
We wtorek powstała rymowanka, która następnie stała się mottem tej wyprawy:

"Wszyscy chcą zobaczyć sławnego piłkarza a Ania woli Vaska Pilara" 

Kiedy dotarłam pod hotel okazało się, że oczekuje tam już grupka kilkunastu osób. Systematycznie ich liczba się powiększała... były dzieciaki z naklejkami w dłoniach, byli panowie pasjonaci piłki nożnej w końcu kilka dziewczyn ze zdjęciami Milana Barosa. He he he przypomniały mi się czasy kiedy to jako 15 - 16 letnia dziewczynka czatowałam na skoczków pod COSem w Zakopanem :D.
Różnica jednak była taka, że w tym przypadku nikt mnie nie znał :) co bardzo mi odpowiadało :).
Kiedy podjechał autokar pojawili się panowie ochroniarze... zaczynało się robić iście intrgująco.


Ponieważ zbytnio nie zależało mi na robieniu zdjęć nie pchałam się do przodu barierek. Trzymałam się zdecydowanie z tyłu. Sami piłkarze raczej nie kwapili się do rozdawania autografów. Początkowo tylko Tomas Sivok zdecydował się podejść do jednej z grupek kibiców (a może fanów?) reszta zabierając torby zniknęła w zaciszu recepcji.


Drugim wyjątkiem był nie kto inny jak sam Petr Cech. Bramkarz Chelsea Londyn nie zostawił nikogo bez swojego autografu. Pozował również do zdjęć. Skoro był tak sympatyczny postanowiłam zapytać czy istnieje możliwość aby na koszulce czeskiej reprezentacji zebrał dla mnie podpisy piłkarzy stojących w recepcji. Jego mina kiedy mówiłam po czesku była bezcenna. Petr był bardzo ale to bardzo zaskoczony i z niedowierzaniem zapytał mnie: "to w Warszawie ktoś mówi po czesku?"...
Wymieniliśmy kilka zdań i muszę powiedzieć, że urzekło mnie jak bardzo jest otwarty. Kończąc z uśmiechem zabrał koszulkę pytając czy zaczekam kilka minut, odpowiedziałam, że tak. Po 10 mminutach wrócił z 12 podpisami i bez zatyczki do markera :D ale to wybaczam :)
W taki właśnie sposób stałam się posiadaczką najcenniejszej koszulki w swojej kolekcji.


Nie ukrywam, że nie spodziewałam się tego po Nim. Myślałam, że odmówi. O wiele słabsi piłkarze nawet nie zwrócili uwagi na dzieciaki błagające ich wręcz o autografy a jeden z najlepszych bramkarzy świata robi tak wielką przysługę obcej dziewczynie. Hmm dosłownie mnie kupił a moja i tak wielka sympatia do Niego jeszcze wzrosła. Dodam, że z tym zarostem (Czesi obecali sobie, że nie będą się golić aż do momentu odpadnięcia z turnieju) w okularach wyglądał bardzo ale to bardzo korzystnie.


Osobą, która również zdecydowała się rozdać kilka autografów był kapitan reprezentacji Tomas Rosicky. Zrobił to pewnie tylko dlatego, że jako jedyny z piłkarzy razem z trenerem Bilkiem ok. 20 min po przyjezdzie udawał się na konferencję prasową. Było więc oczywiste, że nie uda mu się przedostać przez kilkudziesięcio osobową grupę. Podpisał więc od niechcenia kilka kartek ale minę miał hmm nietęgą.


Obok Petra Cecha największe wrażenie wywarł na mnie oczywiście Vasek Pilar. Zdecydowanie należy On do najbardziej uroczych facetów jakiech kiedykolwiek widziałam. Szkoda tylko, że reaguje zaledwie na odmiany swojego imienia stosowane w Czechach. Z drugiej strony nie wiem po co w ogóle to rozkminiam na Vaska reaguje a to najważniejsze.



Z bardziej niszczących rzeczy godny odnotowania jest jeszcze uśmiech Milana Petrzeli...to też rakcja na moje czeskie zawołanie. No cóż widząc Go po prostu nie mogłam się powstrzymać. Nie wiem czemu ale ten człowiek bardzo mnie nurtuje. Pamiętam Jego dziwaczne eksperymenty z fryzurą z przed dwóch sezonów kiedy to rządził w klubie Viktoria Plzen.
Wieść, że mówię po czesku tempem błyskawicznym rozeszła się po czeskim autokarze i wtedy wszyscy zaczęli mówić do mnie Ahoj albo Dobry den :D nice very nice.... Dłuższy dialog (który pozostawię bez komentarza) odbyłam z Vladimirem Smicerem. Do niedawna jednym z najlepszych czeskich piłkarzy grającym min. w Liverpoolu a teraz menagerem czeskiej drużyny. I pomyśleć, że kiedyś tak bardzo Go lubiłam :D.
W taki oto sposób zostałam zapamiętana :D nawet przez kadrowego lekarza....
Jedno jest pewne kiedy już oficjalnie zamieszkam w Pradze będę chodziła na każdy mecz czeskiej reprezentacji. Z pewnością żadnego sobie nie odpuszczę.

Wieczorem wybrałam się na mecz. Miałam nadzieję, że Czesi sprawią niespodziankę i pokonają faworyzowaną Portugalię. Śmiesznie bo obu tym drużynom kibicuję na Euro 2012. Oczywiście Czesi zawsze byli, są i będą na pierwszym miejscu ale jeśli nie Oni to stawiałam na Portugalię właśnie.
Moja wiara była wielka, tak wielka, że postawiłam nawet pieniądze (nie wspomnę jaką sumę) na wygraną Czechów. Mocno trzymałam kciuki i kiedy zobaczyłam skład chłopaków gdzie w miejsce kontuzjowanego Rosickiego (nie udało mu się wykurować) trener zdecydował się wstawić młodego Vladimira Daridu (swoją drogą fajny chłopak) byłam pewna, że meczu nie przegramy.
Na stadionie było niesamowicie... sporo grupa czeskich kibiców dzielnie wspierała reprezentację. Byli bardzo głośni co strasznie mi się podobało :) a serce biło szybciej. Wszędzie słyszałam czeski język i nareszcie mogłam sobie porozmawiać. Większość z którymi udało mi się wymienić spostrzeżenia przewidywali wynik 1-0 dla nas.


Zdecydowanie uwielbiam oglądać mecze będąc na stadionie. Te emocje, te chwile radości i smutku dzielone z fanami tej samej drużyny to coś niesamowitego... i nikt mi nie zarzuci, że nie jestem prawdziwym kibicem bo nie chodzę na mecze. Niestety minusem jest to, że nie można przyjrzeć się poszczególnym akcjom.

Skład: Petr Cech, Theo Gebre Selassie, Michal Kadlec, Tomas Sivok, David Limbersky, Jaroslav Plasil, Vaclav Pilar, Milan Baros, Tomas Hubschman (86 min. Tomas Pekhart), Petr Jiracek, Vladimir Darida (61 min. Jan Rezek)


Nie będę czarowała mecz był po prostu nudny. Na pewno nie tego spodziewałam się po ćwierćfinale. Czesi postawili na obronę całkowicie odpuszczając atak. Najprawdopodobniej chcieli nie stracić bramki do 90 minuty, doprowadzić do dogrywki a najlepiej do konkursu rzutów karnych. Wtedy wszystko było możliwe mamy przecież Petra Cecha. Do 79 minuty plan udało się realizować. Dobrze pracowała czeska obrona, świetnie w bramce spisywał się Cech a i szczęście wyraźnie było po stronie Czechów. Portugalczycy dwa razy trafili w poprzeczkę a kilkukrotnie piłka szybowała ponad bramką.
Serce mocniej zabiło mi kiedy to Petr Cech wyskakując w górę po piłkę wpadł z dużą siłą w Michala Kadlca. Ten upadł i długo nie podnosił się z boiska. Na szczęści nic poważnego mu się nie stało i mógł kontynuować grę.


Niestety zabrakło sytuacji bramkowych, zabrakło składnych akcji. Nie pomogła zawrotna szybkość Petra Jiracka, który kilkakrotnie wyprzedzał portugalskich obrońców ale nie miał do kogo zagrać. Na prawym skrzydle ciężko pracował Vaclav Pilar ale On też nie był w stanie tego dnia nic zrobić.
Warto jednak odnotować, że ten niski piłkarz świetnie radził sobie z utytułowanymi zawodnikami takimi jak Pepe czy Nani, często wygrywając o i tu ciekawostka pojedynki główkowe.




W 79 minucie po dokładnej akcji gola zdobył nie kto inny jak Cristiano Ronaldo. Ha ha ha nic mnie jednak tak nie śmieszyło jak gwizdy kiedy ten wielki "gwiazdor" a jak dla mnie zwykły szpaner był w posiadaniu piłki. Ronaldo nie tylko golem mi podpadł a przede wszystkim tym, że kilkukrotnie symulował faule. Robił to tak perfidnie głównie gdy piłkę próbował odebrać mu bardzo szybki Jiracek.  Petr niewytrzymał i w pewnym momencie z bardzo groźną miną zaczął zmierzać w stronę Portugalczyka. Co zostało udokumentowane przez jednego z fotoreporterów. Petra powstrzymał stonowany Tomas Sivok.


Niestety było już po meczu i nie pomógł głośny doping kibiców.... Czesi przegrali 1-0 i odpadli z turnieju. Było mi bardzo przykro w oczach miałam łzy ale chłopcy naprawdę nie mają się czego wstydzić. Po druzgoczącej porażce w pierwszym meczu z Rosją pozbierali się i w bardzo dobrym stylu pokonali Grecję i Polskę. Kilku piłkarzy jak: Jiracek, Pilar, Gebre Selassie czy Limbersky pokazali, że są bardzo utalentowani. Tym co charakteryzowało czeską drużynę podczas Euro z pewnością była szybkość... Po ostatnim gwizdku sędziego Howarda Webba najbardziej załamanymi na boisku byli Petr Cech i Petr Jiracek. Mimo wszystko cała drużyna podziękowała czeskim kibicom, którzy zdecydowali się przyjechać do Warszawy. 


Ja Vam kluci za vsechno moc dekuju.... Pro me jste a vzdycky budete NEJLEPSI!!!

Bezpośrednio po meczu informację o zakończeniu kariery w reprezentacji Czech przekazał Milan Baros.
Chociaż ostatnio niczego szczególnego w reprezentacji nie prezentował był jednym z jej filarów. Razem z Jaroslavem Plasilem i Tomasem Hubschmanem idealnie spajali tych w większości młodych chłopaków.
Hmm będzie bardzo smutno bez Milana On kiedyś tak bardzo mi się podobał :D.
Milane Dekuju!

Po powrocie do Wrocławia chłopcy od razu dopakowali swoje rzeczy i udali się do Czech. Pięknie jednak pożegnali się z miastem, które gościło ich ponad 20 dni. Mieszkańcy zgotowali im wspaniałe pożegnanie a chłopcy odwdzięczyli się im popularną przyśpiewką "Polska biało - czerwoni". - Urocze :)



Podsumowując mimo porażki było wspaniale... jeste jednou Dekuju i wierzę, że w eliminacjach do Mistrzostw Świata będzie tylko lepiej.

Anci


Ps: Klaudia wielkie dzięki :)

3 komentarze:

  1. Też uwielbiam Vaclava Pilara <3 No po prosstu ubóstwiam jego gre i oczywiscie urok osobisty :D
    Pozdrawiam :)
    jak bys chciała pogadac to napisz : justyna93@amorki.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Portugalia była po prostu lepsza...
    Zapraszam http://aleeexsmile.blogspot.com/ - trochę o Euro, z innej, dziewczęcej perspektywy

    OdpowiedzUsuń
  3. @Alex niestety masz rację Portugalia była lepsza chociaż trzeba powiedzieć jasno, że mecz był nudny!
    Dzięki za zaproszenie nie omieszkam zajrzeć...

    OdpowiedzUsuń