7 października 2009

Liberec i Mistroství České Republiky juniorů - THIS IS IT!!!

Ahoj!
Hmm, na czym to ja skończyłam, aha, więc do LIBERCA dotarłam we wtorek około godziny 16.10, szybko zaopatrzyłam się w bilet i wsiadłam do tramwaju. Na Fügnerce przesiadłam się do autobusu nr 15 i nim bezpośrednio już dostałam się na koleje TUL czy jak kto woli Harcov, hmm, tzn powiedzmy, że bezpośrednio, ponieważ od przystanku czekała mnie jeszcze około 10 minutowa droga pod górę. Niestety hotel znajduje się aż w bloku F także jest to dość daleko, zwarzywszy, że miałam bardzo ciężką torbę, którą musiałam dźwigać na ramieniu i byłam zmęczona była to trochę droga przez mękę hehehe, ale doszłam a to najważniejsze. Na miejscu popisałam się swoim jakże perfekcyjnym (haha) czeskim i dość szybko się zameldowałam:))). Przydzielono mi pokój 19B, to jeden z większych pokoi co bardzo mnie ucieszyło. Gdyby ktoś nie wiedział koleje to w Polsce akademik. Jednak bardzo by się chciało, żeby polskie akademiki wyglądały tak jak ten w LIBERCU… przypominam, że podczas Mistrzostw Świata mieszkali tam sportowcy, także wszystko zostało odnowione i spełnia kryteria trzygwiazdkowego hotelu. Dobrze znam te wszystkie bloki, pokoje i całą okolicę właśnie z MŚ, spędziłam tam przecież prawie 3 tygodnie. Po podstawowym ogarnięciu się (prysznic, herbata itd.) udałam się jeszcze do mojego ukochanego „Eska” (restauracja i discoteka w jednym) gdzie zamówiłam najlepszą pod słońcem pizze serową <3 oraz piwo. Ostatnio posmakował mi „Gambrinus”, może, dlatego, że „Budweiser” jest już w Polsce a „Gambrinus” oficjalnie jeszcze nie. Zjadłam i wróciłam do pokoju, umyłam głowę, włączyłam Michaela i poszłam spać, byłam po tej podróży i Pradze tak wykończona, że bez problemu przespałam 12 godzin.
W środę obudziłam się około godziny 7.00 nie musiałam się nigdzie spieszyć, ponieważ seria próbna MČR juniorów rozpoczynała się dopiero o godzinie 14.00, ale bardzo chciałam pojechać jeszcze do centrum no i na jakieś zakupy. LIBEREC nic się nie zmienił dalej jest tak samo pięknym miastem, jakim było wcześniej. Po prostu je uwielbiam, samo chodzenie po ulicach sprawia mi tak wielką radość i jestem taka szczęśliwa, że aż ciężko to opisać słowami. Niewątpliwie jest to moje miejsce na ziemi i chyba jednak w przyszłym roku to tam wybiorę się na studia.






Przeszłam cały rynek wszystkie moje ukochane sklepy: „Kenvelo”, „Lifestyle Sports”, „Alpina Pro” itd…kupiłam sobie fajną koszulkę „Nike” i udałam się na obiad. Wybrałam chińską restauracje o pięknie brzmiącej nazwie „PANDA” hahaha mam ostatnio małą obsesje na punkcie tego zwierzątka :D, a wszystko zaczęło się w Wiśle :D. Osoby zorientowane wiedzą o co chodzi :D…


Restauracja ta znajduje się w Nákupní galeri „Plaza”. Jeśli ktoś kiedykolwiek będzie w Libercu zachęcam do spróbowania tam nudle s kuřecím masem., coś wspaniałego.


Wychodząc zauważyłam jeszcze bardzo duży sklep z zabawkami „Dráčik”, potrzebowałam kupić kilka prezentów dla znajomych i pomyślałam, że tam na pewno znajdę coś ciekawego. Oprócz całej torby dárků kupiłam coś również dla siebie. Haha przechadzając się pomiędzy półkami natrafiłam na takiego sporego gumowego hipopotama, jest tak uroczy, że nie mogłam go nie kupić :P… postanowiłam, że będzie mi on przez jakiś czas przynosił szczęście a potem dostanie go ode mnie ktoś komu bardzo dużo zawdzięczam i kto jest dla mnie bardzo ważną osobą.

Smooth criminal :P

Mając już wszystko, co potrzebowałam udałam się na skocznie, wcześniej otrzymałam propozycję podwiezienia na samą górę, ale z niej nie skorzystałam, stwierdziłam, że dobrze mi zrobi piesza wycieczka i kontakt z przyrodą. Wyciszenie zawsze jakoś korzystnie na mnie wpływało, byłam tylko ja, muzyka Michaela i czysta niczym niezniszczona przestrzeń – rewelacja. Po jakiś 30 minutach znalazłam się na skoczni, młodzi skoczkowie zaczynali się właśnie rozgrzewać. Już na początku spotkałam dwóch osobników, którzy sprawili, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Mowa o Milošu Kadlecu i Hubercie Bláha, ja ich po prostu uwielbiam, są bardzo sympatyczni i pozytywni. W ogóle MČR to fantastyczne zawody dla kogoś kto tak bardzo jak ja kocha czeski team a to dlatego, że ma się szansę spotkać tam wszystkich czeskich skoczków i kombinatorów norweskich, zarówno tych młodych jak i tych starszych.


Pierwszy konkurs, jaki tego dnia odbył się na skoczni były to zmagania dziewcząt. Kibicowałam mojej koleżance Lucie Míkovej. Trzymałam za nią kciuki tym bardziej, że były to jej pierwsze skoki po poważnej kontuzji, jaką odniosła na Mistrzostwach Świata właśnie na obiekcie w Libercu. Jej skoki niestety nie były rewelacyjne, ale to dopiero początek i jestem pewna, że już niedługo będzie lepiej. Wierze w nią, bo dziewczyna ma ogromny potencjał i dobre nastawienie do tego wszystkiego.
Wyniki nie są istotne, ważne, że potrafiła się pozbierać po tak groźnej kontuzji, wiem, o czym mówię, ponieważ miałam ten sam problem z nogą, co ona różnica jest taka, że ja już do uprawiana sportu nie wróciłam ona natomiast tak. Po konkursie porozmawiałyśmy sobie. Trochę się nie widziałyśmy, dlatego tematów było sporo.

Bardzo się cieszyłam, że spotkałam: Luckę, Jirke Mazocha, Davida Rippera, Martina Plhala, Lukasa Samohyla itd.…

Jiří Mazoch - (fotka specjalnie dla Krocze :P)

David Ripper - TJ Frenštát pod Radhoštěm

Martin Plhal - Nové Město na Moravě

Lukáš Samohýl - LSK Lomnice nad Popelkou

Ci ludzie są tacy fajni i tacy pozytywni widać jak ogromną frajdę sprawia im skakanie, super jest widzieć w ich oczach taką pasję i miłość:))). Same zawody bardzo szybko się skończyły a ja mało, co je śledziłam, gdyż biegałam z aparatem robiąc fotki:)))). Zdjęć mam sporo i muszę przyznać, że są całkiem ładne.

W przerwie pomiędzy seriami przeprowadziłam długą konwersację z Hugo… nie będę ukrywała, że go uwielbiam :P. Szkoda, że jest taki młody (hehehe) niewątpliwie stał się on moim ulubionym skoczkiem, a jego uśmiech jest po prostu nieziemski. Przypomniało mi się jak na KP w Zakopanem razem z Ewą robiłyśmy mu zdjęcia hahah był taki zawstydzony :D, ahh te akcje zapamiętam do końca zycia.


Hubert Bláha - LSK Lomnice nad Popelkou

Po zakończeniu konkursu, większość młodych skoczków zebrała rzeczy i pojechała do domu. Niektórzy jednak zdecydowali się startować w zawodach seniorskich na dużym obiekcie.  W tym czasie do arealu zaczęli się zjeżdżać wszyscy znajomi.. na czele z trenerem Davidem Jiroutkiem :P, i całą kadrą A i B skoczków :D…
Do konkursu zgłoszono oprócz całej grupy Czechów również kilku skoczków polskiej kadry B, całą podstawową reprezentacje Kazachstanu, kadrę B Rosji i skoczków Słowackich.
 Zapomniałabym, że startował również (ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu) Słoweniec - Jernej Damjan.

O zmaganiach seniorów jednak w kolejnym poście.

Miloš Kadlec & Honza Kozák - :D

Muszę jeszcze wspomnieć, że w zasadzie przez cały czas pobyt na skoczni umilali mi dwaj młodzi skoczkowie z Nového Města na Moravě - Miloš Kadlec i Honza Kozák ależ z nimi był ubaw hahaha. Tym chłopakom nigdy uśmiech nie schodzi ztwarzy… a różowa koszulka Mošo po prostu mnie zniszczyła :D… Podsumowując było fun :D… dzięki chłopaki:)))

Jutro Mistroství České Republiky seniorů.

Ančík

2 komentarze:

  1. Łaaaaaa. Fotka dla mnie! <3 Osobiście na widok restauracji pod szyldem Panda, zaczęłabym się śmiać :D A w Polsce o akademikach niczym 3 gwiazdkowy hotel to można tylko pomarzyć. U nas to na miarę motelu średnio się nadaje..

    OdpowiedzUsuń
  2. Padna hahaha;) a ta foto mcdonalda dla mnie x) noi:) odezwij sie;)

    OdpowiedzUsuń