Ahojda,
jak zapewne wiecie we wtorek wieczorem udałam się do czeskiego centrum na tzw "Wieczór z czeską kulturą". Na tym spotkaniu przedstawiono najstarsze i najbardziej znane czeskie firmy, z praskim lotniskiem, producentem najlepszej czeskiej wódki "Becherovky" oraz pysznej wody mineralnej "Mattoni" na czele. O godzinie 16:15 odbył się koncert jakiegoś dziwnego Pana, który wykonywał piosenki wspaniałego czeskiego piosenkarza/výjimečného zpìváka - Jaromíra Nohavici. Ten mini koncert niestety nie przypadł mi do gustu między innymi dlatego, że jakoś nie jestem zwolenniczką tłumaczenia czeskich tekstów na język polski.
Macie tutaj bardzo popularna piosenka Jaromíra Nohavici: "Pijte vodu" ta piosenka wybrzmiewała na aż dwa razy.
Wracając był to pierwszy minus tego spotkania, znalazłam też drugi i był on o wiele gorszy niż ten pierwszy. Otóż byli to przybyli tam ludzie... utwierdziłam się w przekonaniu, że w Polsce praktycznie nie istnieją/neexistujou osoby mający jakiekolwiek pojęcie na temat Czech. Najgorsi są emeryci i renciści (důchodci - jak ich nazywam), a ich do siedziby czeskiego centrum przybyło najwięcej. Po wspomnianym koncercie nastąpił moment na który wszyscy dziadkowie czekali - tzn DEGUSTACJA. Ohh jaka ogromna była ich radość gdy na dziedzińcu zobaczyli suto zastawione stoły czeskimi specjałami. Na ten wieczór ściągnięto do Warszawy czeski catering (wliczając kucharzy i kelnerów). Ehh fantastycznie, że można tam było spróbować między innymi prawdziwego czeskiego knedlika/opravdový,český, houskový knedlík, malutkie placki ziemniaczane/bramboráčky, gulasz/guláš, marynowane serdelki/utopence, oraz słodkie bułeczki z serem, marmoladą i makiem/koláčky. Mi najbardziej smakowały sery/sýry, które po prostu uwielbiam.
. Dědečky wymiotły ze stołów po prostu wszystko, ależ mnie to rozwścieczyło Wstyd, wstyd i jeszcze raz wstyd/OSTUDA. Po posiłku porozmawiałam trochę z Panem Ambasadorem Janem Sechterem, który był zafascynowany moją miłością do České republiky następnie udałam się na pivo:). Ahhh czeskie piwo/české pivo, pijesz i od razu jesteś szczęśliwszy hahah skończyło się na czterech szklankach/čtyřech sklenících. Heheh z jednym z czeskich kelnerów udałam się jeszcze na panaka, miał być jeden było cztery pięćdziesiątki mojej ukochanej "Becherovky". Siedząc na chodniku i rozkoszując się wspaniałymi czeskimi specjałami wspominałam najcudowniejsze chwile mojego życia tj Mistroství světa v Liberci 2009., brakowało mi tylko moich czeskich przyjaciół:(((. Moc se mi po vás stýská.
Poniżej macie fotki typických českých specialit:
Po czterech godzinach spędzonych w Czeskim Centrum, słuchając czeskiego języka dotarło do mnie, jak bardzo kocham Czechy, jak wielką rolę odgrywają one w moim życiu i jak jest mi źle w Polsce. Zdecydowałam rok przerwy a potem studia w Libercu...
jutro już na 100% wrzucę kolejne czeskie słówka, teraz lecę obejrzeć jakiś film.
Dobrou noc
Anička
20 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dziękuję za odpowiedź na mój komentarz do poprzedniej notki! Oczywiście, będę zaglądać na bloga :)
OdpowiedzUsuńPiszesz, że zaczynałaś uczyć się czeskiego samodzielnie - może mogłabyś polecić mi jakieś podręczniki, materiały, linki? Byłabym wdzięczna!
Pozdrawiam :)
Hej,
OdpowiedzUsuńhmm powiem tak zaczynałam od takich podstawowych kursów (jutro napiszę dokładną nazwę i autorów) dodatkowo pomocne są rozmówki takie bardziej rozbudowane i po prostu słowniki. Co do gramatyki postaram się podać jakieś linki tylko muszę poszperać:).
Pozdrawiam i do napisania.