7 października 2014

27...

Ahoj,

Urodziny nastrajają mnie zazwyczaj bardzo refleksyjnie... Ów dzień tradycyjnie już bogaty jest w różnorakie przemyślenia, i podsumowania...
Upłyną kolejny rok, jestem starsza... czas zastanowić się co udało mi się osiągnąć, co się zmieniło w końcu co jeszcze chcę i powinnam zrobić w swoim życiu.
W tym roku świętowanie trwało tydzień...Spowodował to fakt, że 22 wrzesień wypadał w poniedziałek. Kto normalny oblewa urodziny w poniedziałek?! - no właśnie...
Sam birthday dzień potraktowałam zatem bardzo lightowo. Do południa relax i domowe spa wieczorem natomiast wybrałam się z Panią Olą na omlet i piwo do Jeff'sa. Jak zwykle było bardzo nice... Pokonwersowałyśmy na tematy projektowo obuwnicze i zaplanowałyśmy jak będzie wyglądał weekendowy piknik. W między czasie spływały liczne życzenia wysyłane metodą tradycyjną (sms) oraz metodą innowacyjną czyli za pośrednictwem facebooka. Zdarzyło się również kilkanaście miłych telefonów... Największą radość sprawiła mi wiadomość od mojego czeskiego guru K, który w moim życiu odgrywa niesamowicie ważną rolę. Skoro ktoś taki o mnie pamięta to własna samoocena skacze w górę o jakieś 100 pkt :)
To idealne miejsce i moment na to, żeby wszystkim serdecznie podziękować. Mam nadzieję, że życzenia się spełnią i, że rok 2015 będzie dla mnie przełomowy.
Jeśli chodzi o wnioski z wspomnianych przemyśleń były one trochę brutalne ale cóż… to, że jestem dość skomplikowaną personą nie jest już chyba żadną tajemnicą. Miło natomiast, że w mojej głowie zaczęły pojawiać się również życiowe refleksje. Chęć posiadania dziecka, zluzowania tempa jakie kilka lat temu sobie narzuciłam i tym podobne rzeczy. Czyżby normalność i prawdziwa dorosłość? – na to wygląda…


Dostojnie z torcikiem by Pani Ola :) 

Wracając do świętowania to balowanie z prawdziwego zdarzenia rozpoczęło się w piątek, ale cały tydzień ktoś wyciągał mnie na piwo/wódeczkę itp...
Nie licząc wtorku ale o tym dniu zdecydowanie chcę zapomnieć...
Żeby być precyzyjną ranek był spoko, porządnie wyżyłam się na siłowni ale wieczór hmm... W kwestii komentarza napiszę może tylko tyle, że:
Inteligentny człowiek też czasem robi z siebie kretyna – ważne natomiast aby robił to z klasą. Mi to się chyba udało i z jakże kompromitującej sytuacji wyszłam z twarzą i co najważniejsze chyba nie będzie to niosło za sobą żadnych konsekwencji… Na dzień dzisiejszy nie niesie i oby tak zostało. Mimo wszystko czuję się teraz dużo lepiej i stałam się jakaś taka bardziej pozytywna i swobodna... Chyba sprawdza się kolejna czeska maksyma: "Všechno špatné vede k něčemu dobrému"... Zobaczy się jak będzie dalej...

Weekend był super - Komorów, piękna pogoda, fantastyczni ludzi i pyszne jedzonko :). Grill i długie rozmowy o Memoriale, życiu i planach na najbliższy rok...wszystko oczywiście z laczkiem w tle ;). Ekipa liderska dopisała a wieczór zakończył się grą w Tabu :D. Jak zwykle przegrałam ale podobno kto nie ma szczęścia w grach ten ma w miłości... hahaha czyżby? :P
Zabrakło jedynie naszego fotografa Klaudii ale jest usprawiedliwiona, ponieważ pokonała ją choroba.
Nieoceniona Pani Ola zadbała również o smaczny, czekoladowy tort. Zdmuchnęłam świeczki i wypowiedziałam tajnie - tajne życzenia. Patrząc na cały anturaż imprezy nie ma opcji wszystkie muszą się spełnić. Mistrzostwem dnia a w zasadzie dni okazała się być obuwnicza koszulka, którą wykonała dla mnie Pani Ola :) motyw vansów i laczków zniszczył mnie doszczętnie lepsza była chyba tylko grafika podsumowująca Memoriał :D...


Fotki na nowej kanapie być musiały :) 


Memoriałowe akcenty obecne być musiały :)

Skoro zrobiło się już tak refleksyjnie muszę napisać, że nie przypuszczałam, że z 5 Memoriału wyniknie tak wiele dobrego, że wyklaruje nam się taka fajna paczka znajomych, którzy lubią spędzać ze sobą czas i mają kreatywne pomysły. Przypuszczam, że razem możemy zrobić wiele wielkich rzeczy :) Jestem bardzo szczęśliwa, że poznałam tych cudownych ludzi i liczę na to, że będziemy razem nie tylko pracować ale również szaleć w wolnych chwilach :) 

Reasumując cały urodzinowy tydzień był genialny... wszystkim serdecznie dziękuję, głównie za to, że pomimo pewnych rozterek uśmiech nie schodzi z mojej twarzy...
A co do postanowień na najbliższe miesiące to zostaję w Warszawie, zapuszczam włosy z boku i regularnie odwiedzam siłownię. Czas poważnie o siebie zadbać...

Anička


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz