17 lipca 2013

Divokej Bill - 15 Praga

Ahoj,
właśnie wróciłam z dwutygodniowego, czeskiego obozu i mogę nadrobić blogowe zaległości. O obozie jeszcze będzie okazja napisać ale najpierw o tym co przyjemniejsze tzn. o ostatnim koncercie w Pradze na którym miałam okazję robić zdjęcia.
Pierwotnie praski koncert grupy Divokej Bill będący cześcią jubileuszowej trasy koncertowej "15" miał się odbyć 5. czerwca ale z powodu powodzi został przełożony na 25. czerwca. Zmianie uległo również miejsce w którym koncert się odbywał. Po pierwsze cieszę się, że w ogóle udało się znalezć termin rezerwowy i, że mogłam się na niego wybrać.
Grupa Divokej Bill ewidentnie nie miała szczęścia do pogody w Pradze. Również 25. czerwca cały dzień okropnie lało. Nie było też zbyt ciepło. Na szczęście wieczorem deszcz zdecydowanie zmalał i w nieprzemakalnej kurtce można było spokojnie szaleć pod sceną.
Już dużo wcześniej miałam załatwioną opaskę prasową, która podobnie jak na kilku poprzednich koncertach umożliwała mi robienie zdjęć pod samą sceną.
Szkoda, że na koncercie nie było Adama ale rozumiem Jego decyzję. Są rzeczy ważne i ważniejsze a samoloty to przecież Jego największa miłość. W związku z tym, że przez cały koncert miałam robić zdjęcia nie było sensu, żebym szła tam z kimś bo i tak nie miałabym czasu.
Koncert miał się rozpocząć o godzinie 19:30 a ja na miejscu pojawiłam się ok 19:00 było więc jeszcze sporo czasu na piwo. Hmm zdecydowanie nie umiem sobie już wyobrazić dnia bez piwa. Ahhh te Czechy, co one ze mną zrobiły :D.


Warto podkreślić, że podobnie jak grupy Sunshine, Mig 21, Vypsana Fixa, Mandrage, itd  również grupa Divokej Bill należy do jednych z pierwszych czeskich zespołów z którymi zetknęłam się kiedy rozpoczęła się moja wielka fascynacja Czechami. Skutkiem wieloletniego słuchania jest to, że znam  prawie wszystkie piosenki na pamięć. Często wracam pamięcią do sytuacji z PŚ 2008 z Zakopanego kiedy to wspólnie z czeskim skoczkiem narciarskim Borkiem Sedlakiem śpiewaliśmy Jego ulubioną  piosenkę "Plakala" z repertuaru DB idąc dość pózną porą Krupówkami :D.

Nowa jubileuszowa płyta DB zatytuowana po prostu "15" (od tylu lat istnieje grupa Divokej Bill) również zyskała moją sympatię. Energetyczne, pozytywne piosenki szybko wpadły mi w ucho.


Bezpośrednio przed rozpoczęciem koncertu miałam możliwość obserwowania przygotowań grupy do występu. Za kulisami zazwyczaj dzieją się ciekawe rzeczy tutaj nie było inaczej. Pogoda zaczęła się poprawiać dlatego też przeniosłam się pod scenę, żeby zając dogodne miejsce.
Ludzi było sporo jak na tak kapryśną pogodę. Większość wyposażona w płaszcze przeciwdeszczowe i kalosze. Hehe zabawny widok...
Jak w każdym zespole i w przypadku DB mam swojego ulubieńca. Jest nim grający na skrzypcach Adam Karlik, który ma naprawdę niesamowity uśmiech.


Aż miło robić mu zdjęcia. W ogóle cały zespół wygląda na bardzo pozytywny. Po raz pierwszy widziałam ich na żywo i muszę przyznać, że są świetni. Dobry kontakt z fanami, ciekawe wstawki tekstowe między piosenkami i dowcipny Stepan tworzą perfekcyjną całość. 
Zespół sprytnie łączy kilka gatunków muzycznych...wiodący to pop rock ale znaczącą rolę odgrywa również spora domieszka folku oraz co ciekawe celtic rocku. 
Ten mix brzmi naprawdę bardzo ciekawie a charakterystyczny głos głównego wokalisty Vaclava Blahy robi wrażenie. 




Kiedy rozbrzmiewały kawałki takie jak "Plakala", "Malovani", czy "Sit" miałam ochotę śpiewać. Niestety opaska prasowa ma jeden minus mianowicie nie należy śpiewać, nie należy poruszać się w rytm muzyki tzn po prostu nie można odpowiednio przeżyć koncrtu.  Ale jak to w życiu bywa coś za coś...
Nagięłam trochę zasady i ukradkiem zaśpiewałam prawie całą piosenkę "Malovani" hmm nie mogłam się oprzeć. Niestety zauważył to jeden z członków zespołu Roman i "skomentował" to uśmiechem... 
Zawstydziłam się i postanowiłam się pohamować i nie śpiewać kolejnych piosenek :).

Korzystając z okazji, że można było robić zdjęcia przez cały czas trwania koncertów testowałam różne ustawienia aparatu. W oświetleniu wykorzystano kilka rodzaji świateł i żeby zrobić wyrazne zdjecia trzeba się było trochę nagimnastykować. Nie pomagał również deszcz, który padał ze zmienną siłą. 



Pomimo tego, że dopadła mnie już depresja związana ze zbliżającym się wielkimi krokami wyjazdem najpierw na obóz a potem do Warszawy bawiłam się całkiem dobrze. Miło było powrócić do początków swojej fascynacji Czechami a sam koncert skłonił mnie do głębokich przemyśleń. W następstwie doszłam do wniosku, że fakt iż zakochałam się w Czechach to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Wszelakie konsekwencje tej miłości sprawiły, że jestem aktualnie szczęśliwym człowiekiem z celami i priorytetami oraz swoim miejscem na ziemi. A to przecież kwintesencja egzystencji!



Koncert skończył się ok. godziny 22:00. Chłopcy dwukrotnie bisowali ponieważ fani nie chcieli wypuścić ich ze sceny. W przerwie miał miejsce chrzest albumy "15" w którym wziął udział punkowy zespół Rybicky 48 oraz wokalista zespołu Wohnout. Nie zabrakło również alkoholu :).

Na koniec jeszcze jedna z moim zdaniem najlepszych piosenek z albumu "15".


Mejte se hezky 
Anicka

Instagram


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz