12 października 2009

České diskotéky są złe :D/ Harrachov

hah Ahoj.
Ze skoczni szybko pojechałam do centrum na to pivko z Lukášem… było super, ale robiło się dość późno a w planach miałam jeszcze imprezkę :P, pożegnałam się zatem i pojechałam na Harcov. Tam šup šup szybciutko się przebrałam, w między czasie Borek napisał mi jeszcze smsa z potwierdzeniem, że kluci też idą do s-club, ubrałam kurtkę i wyszłam. Super, że miałam tak blisko - zaledwie 5 minut tym razem prostej drogi haha :))).Bardzo lubię s-club, mam z tego miejsca prawie same fajne wspomnienia. Trzy tygodnie codziennych wieczorków podczas Mistrzostw Świata zrobiły swoje i trwale zapisały mi się w pamięci. Hmm to naprawdę bardzo przyjemne miejsce. Gdyby ktoś nie wiedział S-club to trzy pomieszczenia. W jednym można zjeść np. świetną pizzę, napić się piva, czy obejrzeć transmisje z jakiegoś meczu.





W drugim znajduje się mała, ale bardzo przytulna discoteka, w trzecim natomiast jest dwutorowa kręgielnia. Żeby było jasne, nie ustawiałam się na imprezę ze skoczkami, po całym dniu patrzenia na nich miałam już chyba trochę dość. Początkowo umówiłam się z kilkoma osobami z Koleji (byłam tam już tyle razy, że mam dosyć sporą grupę znajomych) na pivo i zelenou. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i było naprawdę bardzo sympatycznie:)))). Poznałam kilku fantastycznych nowych ludzi i wszyscy przenieśliśmy się do „Zanzibaru” ehh to miejsce wręcz kocham, wygląda niby niepozornie, ale to właśnie tam odbywają się najlepsze imprezy w całym Libercu. Grana jest prawie sama czeska muzyka, dlatego czuję się tam po prostu rewelacyjnie.
Niestety czescy skoczkowie również się tam przenieśli, ahh w ogóle nie wspomniałam którzy Czesi przybyli oblewać swoje „ogromne” sukcesy :P. Była tam cała grupa jak ja to nazywam pod wezwaniem Kuby Jiroutka :D tj: Antonín Hájek, Jakub Janda, Borek Sedlák, Martin Cikl wcześniej był jeszcze Honza ze swoją dziewczyną ale oni nie przepadają za spendami zwanymi disco dlatego tradycyjnie znudzeni szybko udali się do domu. Hmm nie wspomniałam jeszcze o Radku haha tak, tak on też tam był :P. W Zanziku pierwszą osobą na jaką wpadłam był uradowany Martin Cikl pozwólcie, że pewnych rzeczy nie skomentuje :D. NO COMENT!!! :P. Jednak Sajkl to Sajkl ale to co odstawił Jandys to mnie dopiero zniszczyło. Heh no tego się nie spodziewałam "Jsem pes! ale nekousám" - hahaha… cała ta sytuacja wywołała na mojej i tak uradowanej twarzy jeszcze większy uśmiech. Mam dla niego i dla siebie również jedno wielkie przesłanie – Nie pijmy alkoholu nie pijmy :D. Oprócz tego pogadałam w miarę inteligentnie z Kubą Jiroutkiem, (który zaczął później wyśpiewywać na cały głos „Ania, Ania, Ania ILY” o nie!!!), Radkiem i oczywiście Borkiem (I love this guy). No no no z Jandysem też konwersowałam ale o tym wyżej :P. Po tych inteligentnych dialogach czułam, że mam już dość. Na f-ko vrátila jsem se kolem půl třetí… sprcha a postel looool. Měla jsem 3 piva, 2x zelenou a 3x vodku s red bullem… Trochę jednak wypiłam do tego doszło zmęczenie i chyba faktycznie nie czułam się najlepiej, a przecież rano czekała mnie podróż do Jablonce – Harrachova – Szklarskiej Poręby no i Warszawy.
Hehe czeskie imprezy są złe :P, stosunkowo tani alkohol, skoczna muzyka i przyjaźni studenci lool tego powinno się Ančíkovi stanowczo zabronić :D.

Zarówno na Mistrzostwach Czech jak i na wszystkich pozostałych zawodach, na, których byłam w tym sezonie bardzo brakowało mi Františka Vaculíka … jak się okazało podczas mojej rozmowy z Borou chłopakom również go brakuje. Powodem nieobecności Fanny na MČ był obóz dzieciaków na,, którym musiał być.

I tak dobiegł końca mój pobyt w Libercu, było naprawdę fantastycznie tylko szkoda, że tak krótko… (te trzy dni minęły zbyt szybko) jeszcze raz wszystkim dziękuję:))))…

HARRACHOV
Do Harrachova dotarłam około godziny 16.30. Po krótkim spacerze (dłuższy niestety nie wchodził w grę, ponieważ nie pozwalała mi na to boląca stopa) skoczyłam na obiadokolację do najlepszej restauracji w miasteczku „U studny”. Zamówiłam smažený sýr s hranolkama i tatarkou (mniam) do tego pivo (Budweiser) ze sprite - (Radler) ahh pyszności, tak bardzo mi tego brakuje w Polsce.





Z Harrachovem podobnie jak i z Libercem posiadam tylko same dobre wspomnienia, M.D, wiewiórek, popijawki itd., itp. Niewątpliwie jest to jedno z moich ulubionych miejsc w Czechach i zawsze gdy mam możliwość wpaść tam chociaż na chwilkę po prostu z niej korzystam.

O 19.30 przyjechał, po mnie bus, który zabrał mnie już do Szklarskiej Poręby. Dochodzę do wniosku, iż im krótszy jest mój pobyt w Czechach tym większa tzw depresja popowrotowa. Ciężko jest z miejsca które tak bardzo się kocha jechać w miejsce z którym ma się niezbyt wiele wspólnego. Faktycznie coraz dalej oddalam się od Polski. Wszystko w tym smutnym kraju mnie przytłacza.
Dzisiaj jednak starczy.

Dobrou noc

Ančík

"Never can say goodbye"!!!!!

2 komentarze:

  1. Jandys rozwala, to nie ulega wątpliwości. Czesi cię prześladują na każdym kroku, ty idziesz gdzieś, żeby ich nie spotkać a oni tam są. :D
    Ania Ania ILY hahahahaha xD nie, wybacz, ale nie mogę, wyobraziłam go sobie.. Nieee pffff hahahah :D
    I o piwie ze sprite jeszcze nie słyszałam i nie próbowałam. Wszystko przede mną :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Socze, piwo ze sprite mnie osobiście nie podchodzi, taka gorsza podróbka Redsa ale znam ludzi którzy piją to nałogowo (piwa z colą tez nie polecam) ^^

    Anczik, przed wyjazdem się martwiłaś że bedzie do dupy a wyszło na to że było zajebiście ;p Życzę ci więcej takich wyjazdów ^^

    OdpowiedzUsuń